Właściwie nie wiem, jak nazwać te serki. Zrobiłam je, zauroczona
małymi serkami z popiołem w środku, które zobaczyłam na jakimś filmiku w Internecie.
Nie szukałam przepisu – po prostu zrobiłam podobnie, jak inne kozie kwasowo –
podpuszczkowe serki. Główna różnica jaką wprowadziłam – po wstępnym odciekaniu,
obsypałam wierzch każdego serka popiołem, a następnie połączyłam serki z 2
foremek w jeden J
Użyłam foremek takich, jak używam do crottinów, dlatego te serki będą różnić
się od nich dodatkiem popiołu i wagą.
Popiół niesamowicie łagodzi smak serów z koziego mleka, dzięki czemu sery te są bardzo delikatne, jednocześnie z wyczuwalną rześką nutą na finishu. Spróbujcie sami J
Potrzebujemy:
Garnek, termometr, wagę, łyżkę cedzakową, chochelkę,6 małych foremek (np. do serka crottin), drobne sitko, ręcznik papierowy, pojemnik do wstępnego dojrzewania.
2. Pasteryzujemy mleko – serki spożywane są „na świeżo” – w ciągu pierwszego miesiąca po
wyrobie, dlatego bezpieczniej jest mleko pasteryzować.
3. Chłodzimy
mleko do temperatury 25 ̊C, dodajemy kultury bakterii i pleśni oraz chlorek
wapnia. Mieszamy delikatnie, ale bardzo dokładnie, odstawiamy na 15 minut
(jeśli użyjecie rozpuszczonego chlorku wapnia, bez czekania możecie przejść do
kolejnego punktu).
4. Dodajemy
podpuszczkę i mieszamy bardzo dokładnie. Przykrywamy garnek i odstawiamy w
temperaturze pokojowej na 18 -22 godziny. Ważne, żeby w tym czasie nie ruszać
garnka, aby nie uszkodzić tworzącego się skrzepu.
5. Po
18 godzinach utworzy się mocny skrzep, a nad nim będzie zbierać się serwatka.
Jeśli przetrzymamy nieco dłużej, czyli pozwolimy bakteriom dłużej pracować,
uzyskany serek będzie bardziej kwaskowy.
6. Usuwamy
nadmiar serwatki, możemy użyć do tego chochelki, lub delikatnie przechylić
garnek i odlać. Ja tej drugiej opcji nie stosuję, ponieważ już raz prawie
wylałam skrzep razem z serwatką. Chochelka lub pominięcie punktu bardziej mi
odpowiadają ;)
7. Łyżką
cedzakową nabieramy cienkie plastry skrzepu, które ostrożnie przekładamy do
foremek. Zajęcie wbrew pozorom czasochłonne, ponieważ od czasu do czasu musimy
pozwolić, by skrzep w formach osiadł, dopiero możemy kontynuować przekładanie
kolejnych warstw.
8. Gdy
przełożymy do form cały skrzep, pozostawiamy serki do odciekania na 24 godziny
obracając je od czasu do czasu (co 3 – 4 godziny).
9. Kolejnego
dnia, wyjmujemy serki z form, obsypujemy
wierzch każdego z nich popiołem i umieszczamy je z powrotem w formach – po 2
serki w jednej formie. Układamy je tak, by łączyły się stroną obsypaną
popiołem.
10. Pozostawiamy
do odciekania na kolejną dobę, przekładając je ostrożnie 3 – 4 razy w tym
czasie.
11. Wyjmujemy
serki z form, układamy na papierowym ręczniku. Delikatnie nacieramy z każdej
strony solą i przy pomocy sitka, obsypujemy popiołem.
12. Pozostawiamy
na kolejną dobę w temperaturze pokojowej. Watro na ten czas serki umieścić w
pojemniku do wstępnego dojrzewania, żeby serki nie obsychały. W tym czasie na
powierzchni zacznie tworzyć się piękna skórka z Geotrichum Candidum.
13. Ostrożnie
przekładamy serki do dojrzewalni, tak aby nie uszkodzić powierzchni serów. Optymalne
warunki do dojrzewania to 10 ̊C i
wilgotność na poziomie 85% – 90%. Serki należy codziennie przekładać, ponieważ
pleśnie bardzo lubią „wrastać” w matę serowarską, przez co serki „przyklejają
się” do podłoża i za rzadkie obracanie ich może skutkować rozerwaniem skórki i
rozpłynięciem się sera podczas wyjmowania.
14. Serki
gotowe są do spożycia już po kilku dniach, jednak jeśli dacie im więcej czasu,
będą w środku bardziej kremowe i delikatnie lejące pod skórką, a smak będzie
intensywniejszy.
Pięknie wyglądają ❤
OdpowiedzUsuńW oryginale ten ser jest robiony z mleka krowiego i nazywa się Morbier.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,Sławek