Montasio jest serem rodem z Włoch. Tradycyjnie produkuje się
go z mieszanki mleka krowiego i koziego, dzięki czemu ser nabiera delikatnie
ostrawej nuty. A to za sprawą lipazy zawartej w mleku kozim. Dojrzewający kilka
miesięcy świetnie wzbogaci smak deski serów, natomiast zrobiony z mleka
częściowo odtłuszczonego, dojrzewający ponad rok, nada się do tarcia i doda
charakteru sałatkom i przystawkom.
Ja dzisiaj eksperymentuję, ponieważ udało mi się „zdobyć” mleko kozie, ser robię tylko z niego.
Co przygotować?
Mleko kozie, chlorek wapnia, bakterie (Streptococcus salivarius subsp. Thermophilus, Lactobacillus delbrueckii subsp. Lactis, Lactobacillus helveticus, Lactococcus lactis subsp. Lactis), podpuszczkę, sól
niejodowaną, wodę do solanki – przegotowaną i przestudzoną.
Garnek, termometr, wagę, nóż/harfę serowarską, łyżkę
cedzakową, formę serowarską, chustę serowarską, prasę i obciążenie, pojemnik na
solankę.
Na temat przyrządów serowarskich więcej możesz poczytać tutaj
Na temat przyrządów serowarskich więcej możesz poczytać tutaj
1.
Zaczynamy od przygotowania naszego stanowiska
relaksacyjnego :) Jak przygotować narzędzia do pracy? Sterylizujemy je. Ja w gotuję wodę w
garnku, potem wrzucam do niej wszystkie przyrządy i wyparzam kilka minut.
Miejsce pracy też dokładnie sprzątamy,
myjemy – redukujemy ryzyko zakażenia mleka „złymi” bakteriami do
minimum.
2.
Pasteryzujemy mleko – jeśli jest taka potrzeba,
a następnie studzimy do temp. 31̊ C. O tym, jak można pasteryzować mleko kilka
słów znajdziecie na tym blogu.
3.
Jeśli nie chcemy lub nie musimy pasteryzować
mleka, podgrzewamy je na wolnym ogniu do temp. 31̊ C.
4.
Dodajemy kultury bakterii wg.zaleceń producenta. Ja dałam 1 porcję
mieszanki bakterii do parmezanu (w składzie: Streptococcus salivarius subsp. thermophilus
Lactobacillus delbrueckii subsp. Lactis,Lactobacillus helveticus) oraz pół porcji kultury do serów twardych i półtwardych (zawierających bakterie: Streptococcus salivarius subsp. Thermophilus, Lactococcus lactis subsp. Lactis, Lactobacillus delbrueckii subsp. Lactis).
Lactobacillus delbrueckii subsp. Lactis,Lactobacillus helveticus) oraz pół porcji kultury do serów twardych i półtwardych (zawierających bakterie: Streptococcus salivarius subsp. Thermophilus, Lactococcus lactis subsp. Lactis, Lactobacillus delbrueckii subsp. Lactis).
5.
Dodajemy chlorek wapnia. Mleko kozie wytwarza delikatniejszy
skrzep, z którym pracuje się nieco trudniej. Dodatkowo pasteryzacja wymaga
uzupełnienia soli, dlatego nie do końca stosując się do sugestii producenta,
zastosowałam trochę powyżej górnej granicy proporcję, tj.w moim przypadku 2,6 g/10 l
(producent zaleca 1-2 g).
6.
Całość mieszamy
delikatnie ale bardzo dokładnie przez około minutę i odstawiamy mleko na
godzinę do zakwaszenia. Chodzi o równomierne rozprowadzenie bakterii w całym
mleku, by jednakowo się zakwaszało, co okaże się ważne, gdy dodamy podpuszczkę
i zacznie tworzyć się skrzep. Dzięki temu też nasz przyszły ser będzie
równomiernie dojrzewać.
7.
Po godzinie, sprawdzamy temperaturę. Powinna wynosić 31̊ C -
jeśli trzeba, delikatnie podgrzewamy mleko.
8.
Dodajemy podpuszczkę w ilości wg. zaleceń producenta,
mieszamy bardzo dokładnie, uspokajamy mleko i odstawiamy pod przykryciem na pół
godziny. W tym czasie powinien wytworzyć się skrzep. Czasem, gdy np. mamy za
niską temperaturę w pomieszczeniu, przez co mleko w garnku szybciej
stygnie, albo jeśli damy za mało podpuszczki, skrzep będzie
formował się wolniej. Spokojnie pozwólmy na to, dajmy mu czas. Dla mnie na
początku to był ten najbardziej wyczekiwany moment, bo za chwilę miała zacząć
się najlepsza zabawa. Niestety czasem
trzeba było czekać prawie w nieskończoność do momentu, gdy delikatnie podważony
skrzep równo pękał. Z czasem, z każdym kolejnym serem nabierałam więcej
cierpliwości i spokoju…
9.
Gdy skrzep jest już
odpowiednio twardy, tzn. po podważeniu wierzchniej warstwy palcem lub nożem pojawia się równa szczelina, wreszcie przechodzimy do krojenia i obrabiania. Dla
mnie ten moment jest zawsze najbardziej magiczny – coś, co przed chwilą było
płynem i swobodnie mieszałam, teraz mogę kroić. Za pomocą długiego noża bez
ząbków lub harfy serowarskiej, skrzep kroimy na drobne kosteczki o boku
niespełna 1cm. Ja dla ułatwienia i lepszej orientacji, zmierzyłam szerokości
płytek paznokci, by później móc szybko porównać wielkość krojonego ziarna.
Bardziej doświadczeni serowarzy na pewno mają miarkę w oku, początkowi –
niekoniecznie.
10.
Dajemy
ziarnu odpocząć przez 5 min.
11.
Następnie
stopniowo, powoli podgrzewamy je do temperatury 39 ̊ C. mieszając jednocześnie,
by nie dopuścić do sklejenia ziaren. Staramy się podnosić temperaturę o 1̊ C co
3 min. Zajmie to niespełna pół godziny.
12.
Utrzymujemy
temp. 39̊ C przez godzinę. Często ją mieszamy, by ziarna się nie skleiły.
Następnie pozwalamy ziarnom się uspokoić i opaść.
13.
Odlewamy
serwatkę do poziomu ziaren.
14.
Następnie
dolewamy gorącą wodę, ale nie wrzącą wodę, i podnosimy temperaturę do 43̊ C.
15.
Utrzymujemy
ją przez 10 min., cały czas mieszając ziarno. Samo mieszanie i dogrzewanie jest
procesem czasochłonnym, ale też niesamowicie uspokajającym. Trzeba tylko skupić
się na tych drobinkach, obserwować je i zatroszczyć się o nie ;)
16.
Formę
do prasowania wykładamy chustą serowarską, albo pieluchą tetrową, choć zdecydowanie polecam tę pierwszą.
17.
Odlewamy
serwatkę, a ziarno przekładamy do formy i prasujemy ser.
18.
Początkowo
ser prasujemy pod ciśnieniem 3 kg przez ok. 15 min.
19.
Następnie
odwracamy ser i ponownie wkładamy do formy. Prasujemy przez 30 min. pod tym
samym obciążeniem.
20.
W
tym momencie możemy przygotować solankę, jeśli jeszcze jej nie mamy. 1 kg soli
niejodowanej mieszamy z 4 l przegotowanej wody i studzimy do temp. pokojowej.
21.
Po
30 min. od ostatniego przekładania, ponownie odwracamy ser, obciążenie
zwiększamy do 5 kg, prasujemy 12 godzin. Warto w połowie tego czasu przełożyć
ser, by równomiernie odciekał i nabrał ładnego kształtu.
22.
Ser
przekładamy do solanki na ok 6-8 godzin w temp. pokojowej. W połowie tego czasu
odwracamy ser w solance.
23.
Wyjmujemy
ser, delikatnie go osuszamy i umieszczamy w dojrzewalni na min. 2 miesiące.
Odpowiednia temperatura do dojrzewania to 12-15̊ C, wilgotność ok 85%.
Aby zachować ładny kształt sera oraz uniknąć gnicia, ser przekładamy 1
raz dziennie przez pierwsze 2 tygodnie, następnie możemy to robić 1-2 razy w
tygodniu. Istotne, by robić to regularne. Jeśli zdecydujemy się dojrzewać go
dłużej, po 2 miesiącach zabezpieczamy ser przed wysychaniem. Ten ser
tradycyjnie naciera się oliwą, by uchronić przed utratą wilgoci. Ona też
zabezpiecza przed rozwojem niepożądanych pleśni i nadaje skórce ciekawego smaku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz