Początkujący
serowarzy często są bardzo kreatywni, o czym pisałam w pierwszym swoim poście.
Sprzęt i akcesoria do najtańszych nie zależą, szczególnie te do serów żółtych
prasowanych, a jakoś sprawdzić trzeba, czy warto zainwestować i czy nowe
zajęcie nas pochłonie.
Poniżej
przygotowałam listę rzeczy, które rzeczywiście bardzo przydają się podczas
robienia sera. Niektóre są wręcz niezbędne. Jestem ciekawa Waszego podejścia do
tematu – wolicie korzystać z narzędzi wyprodukowanych do konkretnego celu, czy
raczej samodzielnie nadać przedmiotom nowe przeznaczenie? J
Zanim zaczniecie robić pierwszy ser, zdecydujcie, jaki ma
on być, żeby przygotować odpowiednie przyrządy. Zazwyczaj dla początkujących
proponuje się zrobienie sera korycińskiego – wystarczy garnek, termometr, nóż,
durszlak i jakoś pójdzie. Według mnie, bez problemu możecie zacząć też od serów
pleśniowych – będziecie potrzebować dodatkowo odpowiednich foremek do serów
miękkich (często na początku zastępowane podziurawionymi pudełkami, pojemnikami,
rurą pcv i in. – jeśli też pójdziecie w tym kierunku, uczulam tylko, by wybierać
przedmioty do kontakty z żywnością) oraz odpowiedniej dojrzewalni – np. w
formie pudełka, które umieścicie w chłodnym miejscu. Zachodu nieco więcej, ale jeśli
jesteście wielbicielami serów pleśniowych, będziecie zadowoleni z efektu J Sery żółte, prasowane – to dopiero
zabawa. Tutaj o zamienniki może nieco trudniej, ale też możemy sobie poradzić. Lżej
jest, gdy rozkochani w serowarstwie z bagażem doświadczenia w robieniu serów
wyżej wymienionych, mamy już garnek, termometr, nóż in. Pozostaje zorganizować sobie
formę do prasowania – mocną i z pokrywką – oraz prasę. I tutaj znowu pomysłów
nie powinno brakować, od sterty książek, przez hantle do własnej prasy. No bo
właściwie technikę w szkole część z Was miała – deskę przepiłujecie. Ci co nie
przepiłują, mogą w niektórych sklepach przy zakupie poprosić o pocięcie deski
na określone kawałki. Dalej trzeba będzie wbić kilka gwoździ, zrobić parę
dziurek – też prościzna – jakby to jedna ramka ze zdjęciami na ścianie
wylądowała… Poza tym, Kochani, sery już robicie sami w domu, to prasy nie
zbijecie? Szczegółowo zajmiemy się tym innym razem, ale miejcie na uwadze, że
to też można zrobić samodzielnie w domu. Chociaż nie trzeba. Jeśli wolicie
skupić się na robieniu sera, a nie narzędzi, wszystko możecie zamówić przez
internet, a czasem dostaniecie w stacjonarnych sklepach budowlanych i ogrodniczych.
A teraz do rzeczy. Do rzeczy do warzenia sera.
Garnek
– powinien być o pojemności nieco większej niż planowana
ilość przerabianego mleka, żeby po dodaniu bakterii, chlorku wapnia czy
podpuszczki, móc je swobodnie zamieszać, nie rozlewając jednocześnie.
Waga
– według mnie bardzo potrzebna rzecz w kuchni. Oczywiście
w serowarstwie domowym możesz bakterie dodawać „na oko”, korzystając np. z
łyżeczki – miarki. Odrobinę większa lub mniejsza ilość bakterii wpłynie na czas
zakwaszania, ale ostatecznie jakiś ser zrobisz. I najprawdopodobniej będzie to
smaczny ser ;) Jeśli zdecydujesz się na wagę z przeznaczeniem do korzystania w
serowarstwie, poszukaj z dokładnością do 0,01, skorzystasz przygotowując domowe
małe porcje sera albo ser z czerwoną mazią (munster, limburger).
Termometr
– bardzo ważny. W każdym przepisie zawarta jest
temperatura do jakiej ogrzewane jest mleko, na różnych etapach warzenia sera. Temperatura
wpływa na funkcje życiowe bakterii – zbyt niska lub zbyt wysoka może je zabić,
natomiast odpowiednie regulowanie wysokości temperatury odpowiednio reguluje
tempo pracy bakterii – np. przyśpiesza funkcje życiowe, gdy trzeba szybko
zakwasić mleko, spowalnia na czas dojrzewania sera.
Nóż
– najlepiej długi i bez ząbków. Ważne żeby można nim było
gładko pokroić skrzep przez całą głębokość – w pionie i po skosie. Nóż z ząbkami
może poszarpać skrzep, przez co utracimy dużo białka i wartości odżywczych oraz
możemy mieć trudność z uformowaniem sera (nie mówiąc już o uzyskaniu w efekcie
sera, który zaczęliśmy robić).
Harfa
– nieco wygodniejszy przyrząd niż nóż, ponieważ
odpowiednie ostrza rozmieszczone są w równych odległościach od siebie, dzięki
czemu skrzep pokroimy na równe kawałki w krótszym czasie.
Trzepaczka
– przydatna podczas robienia sera, który wymaga
pokrojenia skrzepu na bardzo małe kawałeczki – ja używam m.in. do parmezanu.
Łyżka cedzakowa
– używam w czasie ważenia każdego sera. Dziurki
pozwalają odpłynąć serwatce, wygodna do przekładania ziarna do form oraz w
czasie mieszania (mleka, ziarna)
Durszlak
– przydatny gdy robimy ser w stylu korycińskim,
jak też każdy inny ser, wymagający odsączenia serwatki od ziarna przed
formowaniem (często sery z niebieską pleśnią, feta)
Pojemniki do dojrzewania
– w zależności od warunków w domu, możemy potrzebować takiej małej miejscóweczki dla naszych serów. Jeśli nie mamy na to całej chłodnej i odpowiednio przystosowanej piwniczki ani osobnej lodówki, taki pojemnik pędzie pomocny w odizolowaniu dojrzewanego sera od reszty produktów w lodówce (i przenoszenia bakterii lub niepożądanych pleśni na ser). Dodatkowo okazuje się wygodnym rozwiązaniem, kiedy nie chcemy mieć 3 lodówek do różnych rodzajów sera – w osobnych pojemnikach mogą znaleźć się sery różniące się rodzajem pleśni. Mała objętość takiego pojemnika pozwala też łatwiej zapanować nad wilgotnością i dostosować ją potrzeb konkretnych serów.
Mata serowarska
– przydatna w celu zapewnienia
odpowiedniej cyrkulacji powietrza wokół sera.
Parafina
– do zabezpieczenia sera przed wysychaniem.
Stosuje się najczęściej do serów żółtych prasowanych, choć nie tylko. Parafina
jest raczej łatwa w nałożeniu na ser, jednak ciężko wyczyścić cokolwiek nią
ubrudzimy. Dodatkowo jest łatwo palna, dlatego bezpieczniej rozpuszczać ją w
kąpieli wodnej niż w garnku bezpośrednio na ogniu. Parafina bardzo dobrze
zabezpiecza ser przed wysychaniem, jednak trzeba zwrócić uwagę, by przed
nałożeniem parafiny skórka sera była sucha i bez pleśni. W innym przypadku
pleśń rozwinie się pod parafiną i jeśli nie zareagujemy odpowiednio, może
szybko rozgościć się w serze.
Polioctan
– nakładamy na suchą skórkę sera bezpośrednio z
opakowania bez większych utrudnień. Możemy do tego użyć gąbeczki, lub nałożyć
2-3 cienkie warstwy ręką. Polioctan bez problemy można zmyć z rąk. Tworzy na
serze cienką warstwę ochronną, umożliwia „oddychanie” sera, hamując jednocześnie
rozwój pleśni, czy niepożądanych bakterii na serze. Nie jemy polioctanowej
skórki.
pH metr/paski do pomiaru pH
– na początku przydatne, gdy
robimy mozzarellę. Na głębszym levelu wkręcenia, przydatne
podczas śledzenia procesu warzenia serów w ogóle – ponieważ dzięki pomiarowi
będziemy m.in. lepiej zorientowani, na jakim etapie pracy są nasze bakterie w
mleku i czy jest to odpowiedni moment, by dodać podpuszczkę. Czas w przepisach
jest raczej orientacyjny, pH metr dokładniej określa, co dzieje się ze
środowiskiem w mleku – jednak, jak na razie z moich obserwacji wynika, jest to
raczej fajny gadżet, niż obowiązkowa rzecz do domowej produkcji każdego sera. Przepisy dla domowych serowarów częściej opierają się na temperaturze i czasie, niż na wartości pH
mleka.
Formy serowarskie
– ogromny wybór, w zależności od rodzaju
sera i metody formowania. Dostępne są małe foremki – koszyczki, z podstawą w
kształcie sera, koła i kwadratu, stożki i piramidki ze ściętym wierzchołkiem,
większe tuby bez dna oraz w różnych rozmiarach mocne formy z pokrywami, które
wytrzymają nacisk prasy, czasem z dodatkowymi zdobieniami, które odcisną się na
serze, oraz pięknie rzeźbione drewniane formy, które nadadzą charakter
oscypkom. Każda z nich ma za zadanie uformować ser, który będzie zachwycać swym
wyglądem.
Chusta serowarska
– może być zastąpiona przez pieluchę
tetrową lub gazę. Jednak dla mnie najwygodniejsza okazała się właśnie chusta –
wygodna, jak na razie nic się z nią nie dzieje, podczas wyparzania, a po praniu
szybko schnie. Służy do zatrzymania ziarna i umożliwienia swobodnego odciekania
serwatki. Można nią wyłożyć durszlak lub domową formę serowarską (o ile nie
mamy już takiej super formy, która nie wymaga stosowania chusty)
Prasa do sera
– przydatna, jeśli zdecydujecie się na
wyrób serów żółtych, a tworzenie konstrukcji z książek, butelek z wodą, czy
ciężarków nie do końca do Was przemawia. Sery zazwyczaj prasujemy stopniowo
zwiększając nacisk. Ważne, żeby dało się to ocenić i kontrolować. Prasa do
wyciskania soku z owoców może nie będzie najlepszym rozwiązaniem, ale wiem, że
z powodzeniem jest używana do domowej produkcji serów – trzeba tylko od czasu
do czasu dokręcić śrubę. Jeśli zaczynaliście od wyrobu wina, czy soków i macie
taką prasę u siebie – po dokładnym wyczyszczeniu i zdezynfekowaniu, możecie
użyć ją do wyciśnięcia serwatki z sera. Natomiast, jeśli dopiero zastanawiacie
się nad zakupem prasy, proponuję wybrać taką, na której będzie możliwa
regulacja obciążenia – dokładanie, czy zmiana obciążenia w zależności od tego,
jaki ser jest robiony. Wygodna jest prasa z dźwignią – ramieniem, które
będziemy obciążać, by zwiększyć nacisk na ser. W takiej prasie dokładamy
mniejsze obciążenie na ramię, ale rzeczywisty nacisk na ser będzie wyższy,
ponieważ zasada dźwigni i fizyki działa tak, że obciążenie mnożymy przez
odległość od miejsca, na które przekłada się nacisk. Dajcie znać, jeśli słabo
idzie mi tłumaczenie zasad fizyki w serowarstwie i nie wiecie, co mam na myśli –
postaram się wtedy wyjaśnić to trochę inaczej. A na pewno wyjaśnię, kiedy
będziemy budować samodzielnie prasę w domu J
To chyba już wszystkie potrzebne i przydatne sprzęty na różnych poziomach wkręcenia w domowe serowarstwo :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz